poniedziałek, 25 lutego 2013

6

Kolejny dzień zaczął się jak zwykle szkoła, obowiązki i trening. Przez wszystkie lekcje nie odezwałam się do Lucas'a, ani on do mnie. Camill była zdziwiona, bo zawsze bardzo dużo ze sobą rozmawialiśmy, a dziś ? Dziś nic. Żadnego głupawego uśmiechu ani zamienionego słowa. Po prostu cisza.
-Roxannne co z wami? -zapytała zdziwiona Cam. Obok niej szedł Lucas i idąc nawet nie zwracał na mnie uwagi. Patrzał w podłogę jakby była najciekawszym punktem w szkole.  Popatrzałam na przyjaciółkę.
-Ale z kim ? Ze mną wszystko okej . Nie wiem o co ci chodzi.-powiedziałam udając, że nie wiem o co chodzi. Camill puściła mi to spojrzenie. Właśnie to którego nigdy nie mogłam zlekceważyć . Po prostu się nie dało.
-Roxanne za dobrze was znam -przystanęła.
-Wszystko gra o co ci chodzi?- nadal byłam przy swoim zdaniu, że wszystko jest w porządku.
-No dobra. Niech wam będzie -dała za wygraną . Szliśmy korytarzem. Przed nami ostatnia lekcja, a mianowicie muzyka. Dotarliśmy do sali . Położyliśmy torby. Poszłam usiąść na parapet, a zaraz do mnie dołączyli Camill i Lucas. Usiedli obok.
-No to co dziś robimy ? Co wy na to żeby...-nie dokończyła, bo przerwał jej Lolo. (Tak go przezywałyśmy. Nie cierpiał jak się tak do niego zwracałyśmy, ale tak po prostu było łatwiej i krócej).
-Ja dziś nigdzie nie idę-powiedział krótko.
-Jak to? Przecież to już taka nasza tradycja co?-zaśmiała się brunetka. Nie dziwiło mnie to, że Lucas nie chciał nigdzie iść z nami, a raczej ze mną. Przecież był obrażony na cały świat. Miałam go dość.
-Tradycja? Daj spokój . - zeskoczył z parapetu i poszedł w kierunku szafek. Camill spojrzała na mnie pytająco. Wzruszyłam ramionami.
-Do jasnej cholery powiesz mi o co chodzi ? -zdenerwowała się.
-Pan wielmożny jest obrażony o to, że zadajemy się z Liam'em, Niall'em, Zayn'em, Louis'em i Harry'm. Twierdzi, że są rozpuszczonymi gwiazdkami. A on w ogóle ich poznał? No powiedz on ich zna? Nie. -wytłumaczyłam wszystko przyjaciółce.
-Nie wierzę-powiedziała śmiejąc się.
-No właśnie . Dziecko. -oburzyłam się .
-Ale nie o to mi chodzi -oznajmiła Camill.
-To o co?-zdziwiłam się .
-Naprawdę nic nie widzisz?-zapytała śmiejąc się . Nie rozumiałam co miałam widzieć to, że mój przyjaciel to wielki materialista i idiota, który sugeruje się opinią innych ludzi i mediów zanim kogoś pozna to wiem, ale było jeszcze coś ?
-On jest po prostu zazdrosny!-wybuchnęła Camill.
-Haha zazdrosny . Dowaliłaś ! Ciekawe o co. -śmiałam się jak opętana.
-O ciebie !-dodała. Nie no teraz to przesadziła . Zawsze z Lucas'em byliśmy tylko przyjaciółmi nigdy nie zauważyłam żeby on czuł do mnie coś więcej po za przyjaźnią. 
-Daj spokój !-powiedziałam . Było to dla mnie absurdalne.
-Hahahhahaha Lolo się zakochał -krzyczała Camill.
-Cam daj spokój ! Nie chcę tego słuchać . Zachowujesz się jak dziecko. -powiedziałam . Zauważyłam jak Lucas idzie w naszym kierunku . Nadal z miną taką samą jaką miał zanim sobie poszedł na mały spacer po szkole. Zadzwonił dzwonek . Weszliśmy do klasy i zaczęła się lekcja. Nie przepadałam za muzyką . Nie z tą nauczycielką. Nie to, że nie lubię śpiewać i słuchać muzyki tylko po prostu nienawidzę tego, jak cała klasa przekrzykuje się nawzajem ''śpiewając'' jakieś durnowate piosenki, które przygotowuje ta baba. Usiadłam do ławki.
-Dobrze. Dzisiaj zaczniemy od solówek. Na pierwszy ogień niech przyjdzie...-Baxter rozejrzała się po klasie (tak właśnie miała na nazwisko). Zatrzymała wzrok na mnie. -Roxanne-powiedziała. Uniosłam wzrok ku górze i popatrzałam na nauczycielkę.
-Ale, że ja?!-przestraszyłam się.
-Tak ty. Wyjdź na środek i zaprezentuj jakiś utwór . Jaki chcesz. -powiedziała i wskazała ręką na pianino. Dobrze wiedziała, że potrafię na nim grać. Potrafię i to dobrze.  Wyszłam na środek . Cała klasa wlepiała oczy we mnie. Bałam się. Strasznie się bałam, a do tego obawiałam się że klasa mnie wyśmieje, bo przecież najmądrzejszych osób to ja w klasie nie mam. No cóż zaryzykowałam. Nabrałam powietrze w płuca i usiadłam przy pianinie . Zaczęłam grać utwór Taylor Swift ''Mine''. Nie wiem dlaczego. Słuchałam wcześniej tej piosenki i może dlatego ją własnie wybrałam. Zaczęłam śpiewać . Nie słyszałam nic po za melodią. Gdy skończyłam klasa zaczęła klaskać . Dziwne uczucie . Usiadłam z powrotem do ławki na której zauważyłam karteczkę. Była zagięta na cztery części. Rozłożyłam ją i zaczęłam czytać :
''Przepraszam Roxanne. ''
                        -Lucas xx
Uśmiechnęłam się do kawałka papieru. -Głupek-pomyślałam. Skierowałam wzrok w jego kierunku i uśmiechnęłam się miło. Ten odwzajemnił to tym samym.
-Masz talent dziewczyno !-usłyszałam nagle głos Baxter. Popatrzałam na nią .
-Dziękuję -uśmiechnęłam się .
-Zrób coś z nim, a daleko zajdziesz -powiedziała, a klasa odwróciła się w moim kierunku. Byłam lekko zdziwiona, bo pierwszy raz usłyszałam z jej ust jakiś komplement.
__________________________________________________________________
No to dodaje kolejną część . Tak się zastanawiam czy to moje pisanie w ogóle ma jakiś sens. No bo tylko co widzę gdy wchodzę na bloga ''brak komentarzy'' i ta sama liczba wyświetleń . Powiecie mi jak to jest, gdy jednego dnia potrafi być 21 wyświetleń bloga,a  w kolejne dni 0 ? Brak wejść + Brak komentarzy = Brak chęci do pisania.
Mam w ogóle pisać kolejne części ? No bo widać nie mam dla kogo... :(

piątek, 22 lutego 2013

5


Wyszłam z Lucas’em na taras . Chciałam z nim porozmawiać :
-Lucas  co się dzieje?-zapytałam chłopaka, który był w nienajlepszym humorze.
-Nic a co ma się dziać . –powiedział. 
-No, bo chodzisz jakiś taki nie w sosie – zmrużyłam oczy zakładając ręce na klatkę piersiową .
-Nic mi nie jest! Po prostu chyba nie każdego śmieszy ten film tak ?-odpowiedział niegrzecznie.
-Nigdy wcześniej taki nie byleś –zwróciłam się do niego. Zupełnie nie wiedziałam o co mu chodzi . Zawsze byliśmy świetną paczką i mówiliśmy sobie dosłownie wszystko, a dzisiaj ? Coś w niego wstąpiło .
-Ludzie się zmieniają-odpowiedział. Popatrzał na mnie dziwnym wzrokiem, a potem skierował go na podłogę .
-Dobra. Chcesz to sobie tu siedź i marudź, a ja idę się dobrze bawić ! Nie mam zamiaru popsuć sobie przez ciebie wieczoru-spojrzałam na niego i próbowałam  pójść, ale chłopak mnie zatrzymał:
-Poczekaj-powiedział.
-Co ? –zapytałam zdenerwowana.
-Ja po prostu … po prostu no…-jąkał się Lucas .
-Widać takie proste to nie jest –znowu chciałam odejść, ale i tym razem mnie zatrzymał.
-Po prostu kiedyś spędzaliśmy czas razem. Tylko we trójkę i było dobrze. A teraz? Teraz oni te gwiazdki które myślą, że są fajni .- tłumaczył przyjaciel.
Popatrzałam na niego. Byłam wściekła. Jak on może ich osądzać . Nie rozumiałam go.
-Nie znasz ich ! Nie wiesz jacy są ! –krzyczałam na chłopaka. Na moje szczęście chłopcy byli w drugim pokoju, a my na tarasie, więc nie słyszeli naszej rozmowy.
-Wiem co mówią media. Zobacz już nawet tobą się zainteresowali. –powiedział .
-Media?! Jaki ty jesteś naiwny ! Nie wiedziałam, że taki jesteś . Myślałam, że dobrze się znamy, ale widać się myliłam .-odeszłam. Wróciłam do chłopaków i Camill, a Lucas wyszedł. Jak można być takim materialistą o ile można to tak nazwać . Jest moim przyjacielem, ale nienawidziłam go za to.  Weszłam do pokoju w którym nadal panowała dobra atmosfera.
-Oo jesteś!-powiedział uśmiechnięty Harry. Mi jednak nie było do śmiechu.
-Stało się coś ?-zapytał troskliwie loczek.
-Nie, wszystko okej-powiedziałam uśmiechając się do niego.
-Na pewno? Wyglądasz na smutną –powiedział.
-Wydaje ci się –ponownie się uśmiechnęłam .  Harry dał za wygraną . Dalej oglądaliśmy film.  Potem zaczęła się bitwa na popcorn. Było wesoło. Robiło się już późno więc chłopcy pomogli mi posprzątać . Tak samo jak Camill, którą później odprowadzili, bo było ciemno. Camill oznajmiła, że sama doszłaby do domu, ale Niall stanowczo protestował żeby jednak ją odprowadzić. 
Uwielbiam spędzać czas z nimi . Nie znam ich długo, ale przy nich można chociaż na chwilę zapomnieć o problemach. Będę się z nimi zadawała . Nie ważne co myśli Lucas. On za mnie życia nie przeżyje. Mam nadzieje, że z czasem mu przejdzie.
Późnym wieczorem do domu wróciła mama. Z racji że było już późno Angela została na noc u ciotki . Szybko zawiozła jej rzeczy na jutro do szkoły i ciocia rano miała ją do niej zawieźć, a ja potem mam po nią przyjść.  Do tej pory nic nie wywinęłam więc mama cofnęła mi karę, ale powiedziała, że bardziej mam zajmować się siostrą i dobrze wypełniać swoje obowiązki . Tak, tak cała paplanina mojej mamy, ale no cóż . Przytaknęłam jej żeby tylko mieć spokój i odwołany szlaban.
Cieszę się, że poznałam chłopaków. Naprawdę świetnie się spędza z nimi czas .
Są sobą nie ważne co robią, gdzie są i z kim są .
______________________________________________________________________________
Przepraszam za tak długą nieobecność . Postaram się nadrobić zaległości. Zmieniłam wygląd bloga i mam nadzieje że się wam spodobał. Bardzo proszę o komentarze i obserwowanie, bo to naprawdę motywuje . Odwdzięczę się : )

niedziela, 10 lutego 2013

4

Godzina 6.00 wstałam i zrobiłam to co zwykle i gotowa zeszłam na dół. Zjadłam coś na szybko i weszłam jeszcze szybko na komputer. Sprawdziłam facebook'a, bloga i kilka innych stron. O siódmej wyszłam z domu. Tak jak zwykle na przystanku czekała na mnie Camill. Przywitałam się z nią. Zobaczyła, że co chwilę uśmiecham się sama do siebie, więc zapytała o co chodzi.
-Rox... o czymś nie wiem?-zdziwiła się.
-Można tak powiedzieć.-odpowiedziałam nadal szeroko się uśmiechając. Camill patrzała na mnie pytająco. Podeszłam do kiosku który stał obok  Moją uwagę przykuło czasopismo. Na okładce było zdjęcie Harry'ego i pewnej brunetki. Szybko się spostrzegłam, że ów brunetką jestem ja. Stałam jak przyklejona do podłogi jak jakiś manekin, którego ktoś tam postawił. Wczoraj gdy spotkałam się ze Styles'em nie przypuszczałam, że reporterzy którzy stali pod studiem dadzą te zdjęcia do gazet.
-Co jest?-zauważyła mojej zdenerwowanie Cam.
-Chyba nie muszę ci już nic tłumaczyć w związku co do mojego zachowania-wskazałam na gazetę. Camill popatrzała na czasopismo. Była zaskoczona z resztą jak ja. Kupiłyśmy tą gazetę, usiadłyśmy na przystaanku, otworzyłyśmy na artykule z okładki i zaczęłyśmy czytać.
''Wczoraj Harry Styles (19 lat) został zauważony z dziewczyną! Nie znamy jej imienia ani nic o niej nie wiemy. Nie wykluczamy, że jest to dziewczyna Harry'ego.''
-Co za bzdura!-warknęłam.
-No nieźle!- wyjąkała Camill.
Przyjechał autobus. Wsiadłyśmy i ruszyłyśmy na uczelnię. Lekcje mijały spokojnie. Skończyliśmy je około godziny 17.00. Wychodząc z sali dostrzegłyśmy naszego przyjaciela Lucas'a, który stał przy szafkach i próbował wcisnąć więcej książek do niej. Niestety. Wszystko co w niej trzymał z hukiem wyleciało na podłogę. Popatrzałyśmy na siebie i ruszyłyśmy mu z pomocą. Podniosłam parę książek i podałam przyjacielowi.
-Ty niezdaro!-zaśmiała się Camill.
-Każdemu się zdarza-odpowiedział.
-Hah no dobra trzymaj !-podałam mu książki i pomogłam jakoś normalnie włożyć je do szafki. Wszystko było poukładane i zmieściło się idealnie.
-Może gdybyś wcześniej uporządkował parę rzeczy nie musiałbyś  teraz zbierać tego z podłogi-zachichotałam.
-Bardzo śmieszne-odparł.
Wyszliśmy ze szkoły i ruszyliśmy w stronę mojego domu. Po drodze powiedziałyśmy o tej całej sytuacji z czasopismem Lucas'owi. Weszliśmy. W domu nikogo nie było. Angela u ciotki, a mama znowu w pracy.  Dom mieliśmy do własnej dyspozycji.  Jak zawsze po szkole spędzaliśmy razem czas. Głównie na oglądaniu filmów, albo naśmiewaniu się ze zdjęć znajomych. Otworzyłam laptopa i zainteresował mnie jeden fanpage który dodawał posty o 1D. Tym razem zauważyłam to zdjęcie które było w gazecie i dopisek. Popatrzałam na komentarze. Nie były zbyt miłe. Czy ja komuś coś zrobiłam? Nie rozumiem. Zignorowałam to.
Zadzwonił telefon. Był to Harry.
-Cześć-powiedział entuzjastycznie.
-Hej-odpowiedziałam.
-Co tam? Jak mija dzień?-zapytał.
-W porządku-odpowiedziałam krótko.
-Masz ochotę gdzieś pójść ?-zapytał nieco mniej pewnie.
-Jasne. Ale mam lepszy pomysł...-mówiąc to popatrzałam na dwójkę przyjaciół. Nie bardzo wiedzieli o co mi chodzi.
-Wpadniesz? Nudzimy się z przyjaciółmi, więc masz ochotę ponudzić się z nami?-zaproponowałam.
-No pewnie! Będę za godzinę. -oznajmił i się rozłączył.
Camill i Lucas popatrzeli na mnie jakbym im coś zrobiła.
-No co?-zaśmiałam się.
*GODZINĘ PÓŹNIEJ*
Zadzwonił dzwonek do drzwi. Pewnie to Harry pomyślałam i poszłam otworzyć . U progu zobaczyłam całą piątkę chłopców. Stali tam z płytami i pizzą.
-Powiedziałaś, że się nudzicie. Masz coś przeciwko, że jesteśmy wszyscy?-zapytał uśmiechając się.
-Nie no co ty ! Wchodźcie!-zaprosiłam ich do środka. Poznałam z Camill i Lucas'em. Wszyscy poszliśmy do salonu oglądać film. Ja zrobiłam popcorn i położyłam go na stół. Film był komedią, a  w dodatku tak dobrą, że wszystkim się podobało i każdy się śmiał . Każdy oprócz Lucas'a.
___________________________________________________________________
Sorrka, że tak długo nie dodawałam, ale nie miałam czasu. Teraz mam ferie i opowiadań będzie znacznie więcej ^^  Mam nadzieje, że się spodoba :) Obserwujcie, komentujcie i tak dalej. W komentarzu podajcie też linki do swoich blogów jeśli macie to chętnie zaobserwuje poczytam i w ogóle. Pozdrawiam. :**

środa, 6 lutego 2013

3


Weszliśmy do studia. Na ścianach było pełno płyt i dyplomów.  Szliśmy długim korytarzem, a potem skręciliśmy i weszliśmy do pomieszczenia. Zauważyłam resztę chłopców z One Direction. Nie sądziłam, że to kiedyś się wydarzy, że poznam moich idoli. A co było z tego wszystkiego najdziwniejsze to  to, że wcale nie chce mi się piszczeć na ich widok.  Kiedyś może tak, ale w tym momencie nie. 
Harry przywitał się z chłopakami. I przedstawił też mnie:
-Więc tak. To moja koleżanka Roxanne Cluster-powiedział. Chłopcy patrzeli na mnie, a ja czułam się niezręcznie.
-Witaj –przywitał się Louis. 
-No siemka-powiedział Zayn czesząc włosy.
-Cześć –przywitał się Niall. Potem Liam.
-No to jak Styles masz co do tej pani jakieś plany?-Harry zaczerwienił się. Potem popchnął Louisa, a ten zaczął się śmiać. Ja stałam i nie wiedziałam co robić . Czułam się nieswojo. 
-No co tak stoisz?-zapytał Louis. Czuj się jak u siebie-dodał. Jakoś nie wyobrażałam sobie, że przy nich mogę czuć się swobodnie.  
Usiadłam na ogromnej kanapie, a chłopcy weszli do małego pomieszczenia i zaczęli śpiewać. Słuchałam ich i coraz bardziej zaczynałam się oswajać z tą sytuacją i z tym miejscem no i z tymi ludźmi. Bo oprócz chłopców była tam ich ekipa.  Co jakiś czas Hazza przychodził do mnie w czasie przerwy i razem z chłopakami albo się wygłupialiśmy albo gilgotaliśmy lub cokolwiek innego.  Było bardzo śmiesznie. Louis to dusza towarzystwa rozweseli każdego. Niall głodomor,  Zayn co chwilę coś poprawiał w swoim wyglądzie, a Liam próbował ich wszystkich uspokajać. Taki daddy Direction. No tak czy siak bardzo dobrze się bawiłam w ich towarzystwie.
Po skończeniu prób Harry wyszedł z pomieszczenia i zaproponował pójście na spacer.  Wyszliśmy ze studia i poszliśmy w stronę parku.
-No i jak ci się podobało?-zapytał zaciekawiony.
-Jesteście genialni!-przyznałam. Harry uśmiechnął się do mnie.
-A tak w ogóle skąd jesteś, bo na pewno nie z Anglii. Masz inny akcent. Taki słodki- zaśmiał się.
-Haha jestem Polką, ale kilka lat temu przeprowadziłam się wraz z moją mamą i siostrą do Anglii.-powiedziałam.
-Dlaczego?-zapytał zaciekawiony.
-Em to długa historia-powiedziałam.
-Mamy czas-wzruszył ramionami.  Popatrzałam na niego i zaczęłam opowiadać.
-No więc tak. Około cztery lata temu w wypadku samochodowym zginął mój ojciec.  Moja mama bardzo ciężko to przyjęła, bo ojciec był w śpiączce i miała jeszcze nadzieję, że się wybudzi. Niestety tak się nie stało. Nie mogliśmy dłużej mieszkać w tym domu. Wszystko nam przypominało tatę więc mama postanowiła się wyprowadzić. Dostała ofertę pracy w Londynie jako prawnik i wraz z nią i moją siostrą przeprowadziliśmy się tutaj.  Ciężko było nam się zaaklimatyzować . Ogólnie chodzi tu o szkołę i tak dalej, ale z czasem wszystko się zmieniło i jest dobrze.
-Oj przepraszam nie wiedziałem. Mogłem nie pytać.-powiedział trochę speszony.
-Nie no okej. Przecież to normalne. Nic się nie stało-uśmiechnęłam się do niego przyjaźnie.
Po drodze kupiliśmy jakieś gofry. Była godzina około  18.00. Musiałam już wracać do domu . Mama wracała o 19.00, a ja przecież miałam szlaban. Hah siedemnastolatka i szlaban a to ci dopiero. No ale cóż moja mama była nieugięta w tej sprawie a nie chciałam podpaść. Siostra była u ciotki. Mama nie zostawiła mi jej już pod opieką po ostatnim wybryku. Trochę przesadza, ale trudno. Przynajmniej nie musiałam niańczyć tego bachora.
Harry odwiózł mnie do domu i odprowadził pod same drzwi.
-Dobrze mi się z tobą rozmawia i ogólnie-powiedział Harry.
-Mi z tobą też. Dobrze się dzisiaj bawiłam. –przyznałam.
Przytuliliśmy się na pożegnanie i weszłam do domu. Ogarnęłam trochę kuchnię po porannym posiłku i grzecznie poszłam na górę. Nim się obejrzałam mama z siostrą wróciły do domu, a ja udawałam, że się uczę. 
-Ehh no i widzisz jak chcesz to potrafisz-powiedziała mama.
Popatrzałam na nią i gdy wyszła zaczęłam śmiać się sama do siebie. Ajć dobrze, że pracuje przynajmniej nie pilnuje mnie na każdym kroku i nie każe się uczyć co pięć minut.  Cieszę się, że nie dowiedziała się o niczym. Ale niestety to co dobre szybko się kończy. Jutro już musiałam iść do szkoły. Z jednej strony nie chcę mi się znowu uczyć i ta codzienna nudna rutyna, ale za to z drugiej strony nie mogłam się doczekać kiedy o wszystkim powiem Camill.
____________________________________________________________________________
Obiecałam wam kolejną część i dodaję ^^ Komentujcie i obserwujcie . Z góry dzięki ^^ 

2

Rano nie miałam nawet siły by wstać na uczelnię . Odpuściłam ją sobie dzisiaj. Więc wstałam około godziny 11.00 i poszłam coś zjeść. Potem zaliczyłam poranną toaletę.  W domu nikogo nie było. Siostra w szkole, a mama w pracy. Było cicho i spokojnie. Zero wrzasków mojej siostruni i nalegań mamy. Nadal nie dowierzam w to co się wczoraj stało. Tańczyłam z chłopakiem na którego widok piszczy miliony dziewczyn z całego świata.

Siedziałam przy oknie patrząc na krople deszczu spływające po szybie. Uroki Londynu, ale nie przeszkadzało mi to. Wręcz przeciwnie uwielbiałam taką pogodę. Można posiedzieć i pomyśleć.  Ciszę przerwał dźwięk wiadomości w telefonie. Od... Harry'ego? Myślałam, że po wczoraj o mnie zapomni. Ale napisał. Byłam zdziwiona.
''Cześć Roxanne. Masz ochotę się spotkać?'' Spotkanie? W sumie w domu nikogo nie było. Mogłam gdzies na godzinkę czy dwie wyskoczyć. Szybko mu odpisałam:
''Pewnie.''
Po chwili nadeszła następna wiadomość.
''Okej to podaj adres. Przyjadę po ciebie'' Podałam mu adres zamieszkania i poszłam się jakoś normalnie ubrać. Harry napisał, że będzie za 30 minut. Otworzyłam szafę i wyciągnęłam z niej granatowe rurki, szarą bluzkę w paski i bassebolówkę. Ubrałam to na siebie. Rozpuściłam włosy i zeszłam na dół.

Harry przyjechał punktualnie. Usłyszałam dzwonek do drzwi. Otworzyłam.
-Gotowa?-zapytał.
-Tak już idę. Poczekaj chwilę pójdę po klucze. Wejdź co tak stoisz.-powiedziałam.
Hazza wszedł do środka. Ja szybko pobiegłam na górę, wzięłam torebkę i klucze leżące na łóżku i zbiegłam z powrotem na dół.
Harry czekał w przedpokoju.
-Już możemy iść -powiedziałam.
-Okej.-odpowiedział.
Razem wyszliśmy. Przed moim domem zobaczyłam czarne porshe Harry'ego. Otworzył mi drzwi.
-No to dokąd jedziemy?-zapytałam zaciekawiona.
-Hmm... masz ochotę jechać ze mną do studia i  posłuchać?-zapytał.
-No jasne!-Szczerze mówiąc ucieszyłam się. Uwielbiałam ich. Uwielbiałam ich kawałki.
Ruszyliśmy. Nim się obejrzałam byliśmy już przed studiem. Był to ogromny szary budynek. Przed nim pełno paparazzi i fanów. Byłam przerażona.
-Ale my chyba tędy nie wchodzimy co?-zapytałam cały czas patrząc w jeden punkt.
-Haha  no a którędy? Innego wejścia nie ma -powiedział Hazz.
Wysiadł pierwszy. Otworzył mi drzwi. Wysiadłam. Mrużyłam oczy od fleszy. Spuściłam głowę w dół i poszliśmy do studia. Wcześniej padało mnóstwo pytań ze strony fotoreporterów typu:
''Jesteś dziewczyną Harry'ego Stylesa?''
''Czy coś was łączy?''
''Jesteście parą?''
''Kim jesteś?''
Było to dziwne uczucie. Współczułam trochę Harry'emu. Nie mógł się pokazać z żadną dziewczyną, bo od razu był posądzany, że są w związku. Chore.
_______________________________________________________________________
Siemka. Wieczorem dodam może kolejny rozdział. KOMENTUJCIE I OBSERWUJCIE :* Z GÓRY DZIĘKI ^^

wtorek, 5 lutego 2013

1

Niedziela zapowiadała się tak pięknie. Niestety ten mały potworek zrujnował moje plany na ten dzień. Mówiąc ''potworek'' mam na myśli moją siostrę Angelę. Mama zaproponowała mi .. BA! kazała mi zająć się           nią , bo miała jakieś pilne sprawy do załatwienia w sądzie. Była prawniczką więc miała nie mało roboty. Nieważne . Tak czy siak musiałam zaplanować jakoś dzień tej rozbrykanej małolacie.
Zaczynałam właśnie zjadać swoje śniadanie, gdy do jadalni zbiegło to małe zło i zaczęło nawijać bez przerwy.
-Rox Rox ! Już wiem pójdziemy do kina!!! Albo na lody!!-wrzeszczała sześcioletnia Anglea.
Przewróciłam tylko oczami i nawet nie myślałam co będzie dalej. Siostra wymieniała różne miejsca, aż w końcu nie wytrzymałam.
-No dobra pójdziemy do ... do... kina. -powiedziałam. Już wolałam to kino niż siedzenie na ławce w czasie gdy Anglea będzie radośnie bawiła się na placu zabaw.
-A potem na lody i plac zabaw!-krzyczała małolata.
-Nie kino albo wcale!-mruknęłam.
-MAMOO!-krzyczała.
-Wychodzę !- odpowiedziała i w pośpiechu powiedziała mi gdzie co leży w razie czego i wyszła z domu. No jasne ja mam się zajmować tym dzieckiem. Czy ja prosiłam, aby to coś się urodziło? -Przechodziły mnie takie właśnie myśli.
-Angela ubieraj się jak chcesz iść -rozkazałam jej. Ta zaś szybko pobiegła na górę do swojego pokoju.
Ja usiadłam na kanapie i patrzałam w telewizor. Nagle zadzwonił telefon. Odebrałam.
-Roxanne! Nie uwierzysz!-mówił podekscytowany głos Camill w słuchawce.
-Stało się coś?-zapytałam.
-Impreza ! Dzisiaj o 18.00! u Charlie!! pamiętasz?!-prawie krzyczała mi do ucha.
Zupełnie zapomniałam o tej imprezie. A na dodatek nie mogłam na nią pójść ze względu na Angelę.
-Cholera! Nie mogę . Angela.-powiedziałam posępnie.
Nastała chwila ciszy.
-Już wiem! A może by tak ją podrzucić do mnie i John by się nią zajął?-zaproponowała Camill.
Tak, to był dobry pomysł, a nawet świetny tylko był pewien kłopot.
-Camill gdy moja mama się dowie będę miała szlaban.-powiedziałam niepewnie.
-Oh daj spokój ! Ile ty masz lat 10? żeby słuchać się mamusi, a tym bardziej niańczyć małolatę.-powiedziała przekonywująco.
-No... nie wiem- zawahałam się.
-Oj no Rox nie daj się prosić -błagała Camill.
-No... no dobra. -zgodziłam się choć miałam wątpliwości.

Zawołałam Angelę, która była już gotowa i zaprowadziłam ją do Camill. Wcześniej napisałam mamie karteczkę:
''Mamo Anglea jest u Camill. Spokojnie nie martw się. Będę późno nie czekaj
-Roxanne.''
Wiedziałam, że będzie wściekła, ale fakt nie mogę wiecznie siedzieć przy siostrze.
Miał się nią zająć John. Ojczym Camill. Była tam też jej siostra więc nie powinna się nudzić.

Razem z Camill poszłyśmy do centrum handlowego kupić jakieś ciuch na wieczór. Wybrałyśmy parę rzeczy i  nim się obejrzałyśmy była godzina 17.35.
-Jej już tak późno-zdziwiłam się.
Poszłyśmy się szykować. Jeszcze otrzymałam kilka gróźb od mojej kochanej siostrzyczki typu powiem wszystko mamie. Hah jakoś teraz nie miało to większego znaczenia. Właśnie wychodziłyśmy.

***NA IMPREZIE***
Dobrze bawiłyśmy się w gronie znajomych. W pewnym momencie zaczęłam tańczyć z przystojnym brunetem   o kręconych włosach. Tylko tyle udało mi się zauważyć ponieważ było już ciemno.
Na chwilę wyszłam z ''loczkiem'' na zewnątrz żeby się przewietrzyć. Wyszliśmy na duży taras który oświetlony był ze wszystkich stron kolorowymi lampionami. Gdy zobaczyłam z kim naprawdę tańczyłam zbiło mnie z nóg. Brunet w lokach okazał się być Harry'm Styles'em.
-Wszystko okej?-zapytał widząc moje zakłopotanie.
-T-tak-wyjąkałam.
-No skoro już się widzimy to mogę się normalnie przedstawić. Nazywam się Harry Styles.-powiedział grzecznie.
-Miło mi, Roxanne Cluster-oznajmiłam.
-Ładne imię-powiedział uprzejmie.
Zarumieniłam się. Rozmawialiśmy dłuższy czas bardziej się poznając. Dobrze nam się ze sobą rozmawiało. Popatrzałam w pewnym momencie na zegarek.
-Cholera ! Już tak późno??!!- Była godzina 01.55 . Napisałam mamie, że wrócę późno, ale nie sądziłam, że aż tak. Wymieniłam się z Harry'm numerem telefonu, szybko zgarnęłam Camill i razem ruszyłyśmy w pośpiechu do domu.

Byłam przekonana, że będę miała przechlapane, ale z drugiej strony świetnie się bawiłam. Wróciłam do domu. Tam czekała już na mnie mama. Angela już spała. Dostałam taki ochrzan, że w głowie się nie mieści. No cóż, ale było warto...
___________________________________________________________________
Mam nadzieje, że opowiadanie się podoba. Komentujcie, obserwujcie i tak dalej. Liczę na wasze wsparcie.

Początek.

BOHATERZY:
  • Harry Styles
  • Louis Tomlinson
  • Niall Horan 
  • Zayn Malik
  • Liam Payne

  • Roxanne Cluster ( Główna bohaterka opowiadań)
  • Camill Vein (Najlepsza przyjaciółka Roxanne)
  • Angela Cluster ( Młodsza siostra Roxanne)
  • Katie Vein (Młodsza siostra Camill)
  • Amy Cluster ( mama Roxanne)
  • Lucas Scythe  (Lolo) (najlepszy przyjaciel Roxanne i Camill)
Prolog:
Roxanne ma 17 lat . Mieszka wraz ze swoją siostrą Angelą i mamą Amy w Londynie. Jej najlepszą przyjaciółką jest Camill z którą zna się praktycznie od dzieciństwa. Razem chodziły do podstawówki i razem poszły do liceum w Londynie. Obrały kierunek gastronomiczny. Łączy ich dużo wspólnych pasji m. in. siatkówka którą trenują w wolnym czasie. Ich przyjacielem jest Lucas Scythe, którego poznały w liceum.
Pewnego dnia życie dziewczyn przewraca się do góry nogami gdy przypadkowo poznają piątkę przyjaciół z boysband'u One Direction. Dziewczyny nie piszczą na ich widok więc chłopcy bardzo szybko zaprzyjaźniają się z dziewczynami. Czy z ich przyjaźni wyjdzie coś dobrego? Czy coś co całkiem odmieni dotychczasowe życie Camill i Roxanne?